Tutaj powinien być opis

Zupełnie niezwykła historia

To co się zdarzyło we wtorek 7 lipca, jest absolutnie niewiarygodne, a jednak miało rzeczywiście miejsce. Zapewne czytaliście o pracach porządkowych, które wspólnie ze stowarzyszeniem Lapidaria, ochotnikami z Nowego i Mątaw przeprowadziliśmy  podczas sobotnio – niedzielnych działań. Wśród wielu niezwykłych odkryć było odkopanie obelisku, na którym widniało nazwisko Heinrich Balzer. Ten szlachetny kamień leżał przez kilkadziesiąt lat pod ziemią.  I właśnie w ubiegły wtorek pojawił się na cmentarzu gość niezwykły – Sven Rammelt – prawnuk  Heinricha Balzera. Spędza on w Polsce wakacje, odwiedza miejsca, które są bliskie jego rodzinie.

Pani Kasi Kubackiej dane było się z nim spotkać. Dzięki pomocy Weroniki (córka p. Kasi),która była tłumaczem podczas tej rozmowy, udało się uzyskać kilka ciekawych informacji.

Heinrich Balzer mieszkał w Trylu w jednym z domów przy drodze między kapliczką a wałem. Był dwukrotnie żonaty. Na cmentarzu w Trylu jest pochowany nie tylko on, ale także jego pierwsza żona Emma  i córka z drugiego małżeństwa Ruth.  Jakie były  losy drugiej żony, Uli na razie nie wiemy.

Babcia Svena Rammelta – Ilza- jest córką Heinricha z pierwszego małżeństwa.  W okresie, kiedy mieszkała w Trylu, często grywała na organach podczas nabożeństw w kościele w Mątawach.

Wyszła za mąż za Ernesta Wedla, który mieszkał w Nowem . Tam oboje prowadzili sklep przy ulicy Gdańskiej.  Wnuk był niezmiernie dumny opowiadając, jak podczas okupacji pp. Wedel przechowywali u siebie Żydów często ratując im życie.

Po wojnie w  1945 Ilza wyjeżdża do Kolonii . Dziś w wieku 103 lat mieszka w Düsseldorfie.

Cały czas wspomina miejsce swojego dzieciństwa i młodości. Ze wzruszeniem opowiada o tym dzieciom i wnukom. Przechowuje zdjęcia z tamtych lat.

Sven Rammelt był niezwykle poruszony odwiedzając miejsca, w których żyli jego przodkowie.

Z relacji swojego nieżyjącego już wuja Güntera  Franza, który odwiedził te tereny w 1998 roku w związku z obchodami stulecia istnienia kościoła w Mątawach, wiedział, że cmentarze ewangelickie  w Trylu są bardzo zaniedbane.  Dlatego nie krył wzruszenia widząc ,jak wyglądają teraz.  Radował go nie tylko widok obelisku pradziadka, ale także fakt, że na innych mogiłach widać nazwiska osób, które zostały tam pochowane.

Wprawdzie nie są potrzebne dowody na to, że podejmowane przez nas działania  mają sens, ale takie wydarzenia jak to wyżej opisane utwierdzają  w przekonaniu, że to  co robimy, jest niezwykle ważne i warto to kontynuować.